Starachowice (zakończenie sezonu) 2013 | Opis | Galeria |
Dolina Baryczy - Bliżej Natury | Opis | Galeria |
Karpacz & Piknik H-D | Opis | Galeria |
Bieszczady & zlot Pirates of the Roads | Opis | Galeria |
Bełchatów, czyli Grill przy Wielkiej Dziurze | Opis | Galeria |
Kotlina Kłodzka & pierwszy rajd terenowy | Opis | Galeria |
Czestochowa, rozpoczęcie sezonu | Opis | Galeria |
Zakopane (Mikołajki na Krupówkach) | Opis | Galeria |
Wroclaw (teatralnie) | Opis | Galeria |
Świętorzyskie (zakończenie sezonu) | Opis | Galeria |
Chorwacja (wakacyjnie) | Opis | Galeria |
« Powrót | 21-30.9.2012 | Organizator: Dżaworowa |
Nasz pierwszy wyjazd po nowym klubowym szyldem. Jak na debiut oferował mnóstwo przygód już od samego początku.
Jeszcze dobrze nie wyruszyliśmy, a okazało się, że w jednym z motocykli, który dopiero co opuścił przedwyprawowo serwis skończyły się klocki hamulcowe. Brawa dla serwisu nietaniej marki na 3 litery -_-;
Nie przejechaliśmy dużo więcej, bo już w Czechach kolejna przygoda. Jeden z naszych podróżników, probując omijająć ostro hamujące auto wpakował sie klinem pod tył tira i tym samym uszkodził sobie jedną z przednich tarcz hamulcowych...
« Powrót | 16-18.11.2012 | Organizator: Karola |
czeka na opis
« Powrót | 7-9.12.2012 | Organizator: Dżawor |
czeka na opis
« Powrót | 26-28.04.2013 | Organizator: Dobrzann |
To było kolejne udane rozpoczęcie sezonu w tych okolicach, co prawda w mniejszym gronie niż ostatnio, lecz jak każdy wie nie liczy się ilość tylko jakość :-).
Odwiedziliśmy Pustynię Błędowską oraz zamek w Pieskowej skale po czym udaliśmy się na wyczekiwany obiad z darmową kawą :-). Pogoda dopisywała więc dłuższą trasą wracaliśmy do ośrodka na grilla i zimne piwko, zwiedzając tym samym urocze okolice Jury. Niestety w dzień powrotu do domu pogoda nie dopisywała, lecz wszyscy rozgrzani wspaniałą atmosferą oraz promilami z dnia poprzedniego :-) z uśmiechem na twarzach wrócili do domu cali i zdrowi jak to zwykle bywa na naszych spotkaniach :-). Jednym słowem w kolejnym sezonie zapraszam wszystkich chętnych, nowych i starych do powtórki.
« Powrót | 21-23.06.2013 | Organizator: Żonkil |
czeka na opis
« Powrót | 21-23.06.2013 | Organizator: K-Gr. |
Zlot w Kotlinie Kłodzkiej początkowo miał być hucznym otwarciem pierwszego pełnego sezonu w barwach Free Riders Club. Przedłużająca się zima i śnieg zalegający na górskich drogach pokrzyżowały jednak te plany i termin zlotu przesunął się o miesiąc, na połowę maja.
W piątkowe popołudnie klubowicze, klubowiczki i przedstawiciele zaprzyjaźnionego klubu SRC zaczęli licznie zjeżdzać na swoich lsiąych (albo ubłoconych) maszynach do cichego ośrodka Granada położonego tuż przy Dusznikach Zdroju, zaledwie o kilka kilometrów od DK46. Organizator witał przybyłych gości w drzwiach, a prezes klubu gdy tylko się zjawił przywitał wszystkich gromkim "Gdzie piwo??!!". Bsiesiada przy ciepłym jedzeniu i beczce piwa trwała aż do zamknięcia baru. Póżniej wszyscy przenieśli się do świetlicy, gdzie mecze w piłkarzyki i tenisa stołowego trwały do póżnych godzin nocnych. Na szczęscie w ośrodku byliśmy sami :)
Sobotni poranek przywitał nas niemiłą niespodzianką. Z nietęgimi minami staliśmy patrząc jak nasze motocykle mokną w wiosennym deszczu. O godzinie 10 zapadła decyzja - z cukru nie jesteśmy, jedziemy. Na szczęscie szybko się rozpogodziło i wspólnie mogliśmy podziwiać górskie uroki Kotliny, cieszyć się krętymi drogami i jeżdząc indywidualnie szukać na wyznaczonej trasie odpowiedzi na pytania konkursowe. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze kopalnię uranu (przewodnik ewidentnie wolał bardziej pokorne grupy) i zjedliśmy pstrąga (którego można było sobie również samemu złowić). Pomimo jednego porysowanego kufra wszyscy wróciliśmy do ośrodka pełni wrażeń i pozytywnej energii. Trasę lekko skróciliśmy, ponieważ uprzednia noc dawała się coponiektórym mocno we znaki :)
Wieczorem przy grillu na świezym powietrzu odbyło się wręczenie nagród, wysłuchaliśmy tradycyjnej opowieści o królewnie [cenzura]inie i znów śmialiśmy się i rozmawialiśmy prawie do białego rana.
W niedzielę nadszedł czas pożegnania. Ci, którzy mieli siłę pojechali na słynną szosę stu zakrętów, pozostali prosto do domu.
Do następnego razu!
« Powrót | 5-7.07.2013 | Organizator: X |
czeka na opis
« Powrót | 9-11.08.2013 | Organizator: Eddi |
Lekko nie było, prognozy pogody sukcesywnie wykruszały kolejnych uczestników, aż zostało 8 osób. I prognozy nie zawiodły. Ci co nie urwali się wcześniej z pracy, zostali mocno przetestowani przez deszcz i śliskie drogi. Trwający w tym samym czasie w Karpaczu zlot H-D, też świecił pustkami. Podobno tak odróżnia się prawdziwych motocyklistów od tych niedzielnych -_^ Dzięki temu piątkowy koncert miał charakter mocno kameralny, ale niezrażony zespół Doctor Victor i tak dawał czadu… ale co ważniejsze, pensjonat, w którym nocowaliśmy, okazał się strzałem w dziesiątkę. Całe szczęście, że poprzedni wypowiedział nam miejsca i Eddi wraz z Anią go znaleźli. Warunki – bez zastrzeżeń. Bigos i kiełbasa na powitanie – przepyszne. Pani Ela – potrafiła nam wyczarować jedzenie, którego w ogóle nie było w planach ;) Do tego doszło jeszcze „wylewne” przywitanie przez grupę, która tam stacjonowała już od paru dni i wszelkie trudy podróży poszły szybko w niepamięć. Bardzo luźna atmosfera prowokowała do różnorakich tematów …i w bardzo pokojowym nastroju nie udało nam się zrozumieć, dlaczego silniki H-D są najlepsiejsze ;)
Mając przed sobą jeszcze całą noc przeszliśmy do programu rekreacyjno-sportowego, czyli krzywych kiji bilardowych, bo przecież to nie nasze umiejętności zawodziły, a także najmniejszych piłkarzyków z jakimi dane było się nam dotąd zmierzyć (zdjęcia brak – bo funkcja makro ich nawet nie łapała ). Zawodnicy (piłkarzyki) odpadali jeden po drugim, ale mimo kontuzji rewanże były nie mniej pasjonujące!
Nawet nie zauważyliśmy jak była już sobota, a sobota… to był już zupełnie inny dzień! Deszcz? Jaki deszcz! Super czaste niebo, przyjemne 20parę stopni, suche drogi, więc w trakcie śniadania zapada jednogłośna decyzja i robimy krótki wypad do Czech. Jeszcze tylko szybki postój, zapisy na jazdy testowe i w drogę. No i pierwotny plan szybkiej przejażdżki nie udał się na całej linii. Tak miło się jechało, że zeszło nam pół dnia ^_^ Po drodze zaliczyliśmy obowiązkowy postój po czeskie pivko, lentilky, studentską… i co kto jeszcze z dzieciństwa pamiętał Wracając już późnym popołudniem trafiliśmy już w samym Karpaczu na paradę zlotową, a że było nam po drodze do ośrodka, o też wzięliśmy w niej udział. Także kto wie, na ilu fotach wśród motocykli H-D załapały się nasze maszyny, bo fotografów było co niemiara. Dobrze też, że Dobrzann rankiem przeprowadził nam szybki instruktarz jak odchudzić motocykl z niepotrzebnej warstwy brudu :)
W sam raz zdążyliśmy na wcześniej umówione jazdy testowe, które też nie odbyły się bez przygód, gdyż motocykl na którym miał jeździć Dobrzann chwilę wcześniej uległ sile grawitacji i zaliczył bliskie spotkanie z asfaltem. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i zamiast ‘rowerka’, na którym miał jeździć, podprowadzono maszynę, która gabarytami trochę bardziej przypominała wizję motocykla który na co dzień widzi w swoim garażu Wrażenia z jazdy każdy miał i nasze odczucia skonfrontowaliśmy z zagorzałymi fanami marki, bardzo po przyjacielsku Późna już godzina kazała szybko zorganizować sobie mały ‘biforek’ przed wieczornym koncertem Dżemu. Z racji tego, że nasz ośrodek znajdował się może z 400m od sceny, wykorzystaliśmy ten czas należycie na świeżym powietrzu, łącznie z nowatorskim testem konsumenckim ‘jak smakuje piwo w piaskownicy’. Na koncert trafiliśmy lekko spóźnieni, za to zostaliśmy do końca, przy okazji oglądając licznie już przybyłe ‘wynalazki’. Sobota jakoś dziwnie ośmieliła do jazdy ‘motocyklistów’. Przy piosence „Harley mój” między scena a wydechami (i płomieniami) spod sceny wywiązał się pewnego rodzaju konkurs kto będzie głośniejszy. Mimo, że HUK starał się zagłuszyć zespół, skończyło się jednak raczej na remisie 1:1. Po koncercie z racji młodej jeszcze pory i pozostałych ‘zapasów’ powtórzyliśmy program rekreacyjno-sportowy.
Żal nam było opuszczać Karpacz w niedzielę, ale wiemy, że za rok mamy już idealne miejsce na spotkanie i na pewno nie uda nam się pobić rekordu najmniejszego zlotu ;)
« Powrót | 13-15.09.2013 | Organizator: Karola |
Co tu dużo mówić- to była jedna wielka wtopa;) Goście przyjechali a organizatorka szaleje gdzieś poza ośrodkiem. Pogoda nie załatwiona. Atrakcje jakieś takie zadymione albo podwodne Trasa krótka i przez pogodę nie wiadomo czy malownicza;) Ale na szczęście humory dopisywały i moja dzielna kompania wybaczyła mi te wszystkie zaniechania. Dzięki chłopaki:)
W piątkowy wieczór wszyscy przemierzyliśmy Route 66...poszło szybko, zajęło nam to tylko 2 godzinki:) A prawda jest taka, że to Dżawor zabrał nas w tą podróż dzięki filmowi z wyprawy do USA.
Sobotni ranek wszyscy, no prawie wszyscy, powitali optymistycznie patrząc w niebo. Po śniadanku wyruszyliśmy w trasę. Niektórzy niespodziewanie zamienili miejsce za kierownicą na te za kierowcą;) Pierwszą i jedyną atrakcją, w taką pogodę, była przejażdżka Krośnicką Kolejką Wąskotorową. Niektórzy po chwili mieli małe Deja Vu;) Wróciliśmy do bazy żeby zabrać ze sobą tego, który poprzedniego wieczoru zdecydowanie za mało zjadł..i ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu obiadu. Udało się nam dojechać chwilę przed deszczem i wszyscy już z pełnymi brzuchami ruszyliśmy w stronę ostatniego postoju- grobli w Rezerwacie Stawów Milickich. Wracaliśmy do ośrodka już w deszczu , także ani pogoda ani godzina nie sprzyjały wędkarskim zapędom Klubowiczów. Na wieczór zaplanowane było ognisko, które jednak (zgadnijcie dlaczego?)przeobraziło się w sutą kolację.
Ranek przywitał nas wyczekiwanym słońcem więc ponownie pojawiło się hasło „idziemy na ryby” :) I wydawałoby się, że w krainie stawów rybnych, będzie to wyprawa za miedzę..a musieliśmy zrobić prawie 30km, po drodze sprawdzając dwa łowiska, z których jedno było nieczynne, a drugie w restrukturyzacji. Na miejscu czyli na łowisku „ U Mietka”kiedy już zapaleni wędkarze rozstawili swój sprzęt wędkarski, zaczęło padać...Po godzince intensywnych aczkolwiek nie zakończonych sukcesem połowów, ruszyliśmy w stronę Sycowa, gdzie zakończyliśmy zlot i pożegnaliśmy naszych gości.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkamy się bliżej natury:) Oby większą ekipą i w bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych!
« Powrót | 4-6.10.2013 | Organizator: Dżawor |
Zakończyliśmy nasz pierwszy pełny sezon jako klub motocyklowy. Ziemia świętokrzyska ugościła nas odpowiednio. Niebo było tak błękitne, że szron i lód na naszych motocyklach tworzył w porannym słońcu wyjątkowe wizualizacje :) Jednak nie z takimi przeszkodami już sobie radziliśmy. Ale od początku.
Dzięki doskonałej organizacji i znajomości okolicznej infrastruktury mieliśmy okazję odwiedzić już kultowy w Starachowicach - Bar Mleczny Miś. Genialne miejsce na (mega) tani i (mega) smaczny obiad. Przejeżdżając nieopodal warto zboczyć z trasy! A to wszystko jeszcze przed zajechaniem do ośrodka, z własną stadniną koni i …innymi zwierzętami. W tymże to ośrodku udało nam się udowodnić twierdzenie, że nie ma takiej ilości, której byśmy nie przepili, ale są takie ilości, których nie przejemy :)
Zahartowani wesołą wieczorną biesiadą poprzedniej nocy, wyruszyliśmy sobotnim rankiem w trasę. Już sama ponad 200 km jazda po malowniczym (chyba, że trasa była akurat wybrana metoda chińską – pokazujemy tylko ładne rzeczy) regionie świętokrzyskim by wystarczyła, ale Organizator przygotował dla nas jeszcze całą gamę atrakcji. Zaliczały się do nich odwiedziny w Synagodze i Zamku Królewskim w Szydłowie – polskiej stolicy śliwki, popołudniowe biesiadowanie z zupełną utratą poczucia czasu w zamku Sobków, a na koniec wizyta w Raju, a dokładnie w jaskini Raj, która posiada najbogatsze formy naciekowe w Polsce i przesympatycznego przewodnika :)
Z dodatkowych atrakcji to Żonkil wolał odpalać kolejne fajki zamiast motocykla, dzięki czemu znów mogliśmy się pobawić jego motocyklem jak bobslejem i trochę poćwiczyć starty :) Ponadto albo ze względu na mnogość zwierząt w ośrodku, albo już w sumie nie wiadomo dlaczego, zawiązało się w klubie koło? miłośników zwierząt. Ławo do niego dołączyć nie będzie, ale warto się starać ;)
Doborowe miejsce, czas i towarzystwo, aby zakończyć sezon 2013.